sobota, 7 września 2019

wychodząc ze swojej strefy komfortu 👍💚💛

Wielu ludzi myśli, że strefa komfortu składa się z miłych sytuacji i przyjemności. Prawdą jest jednak, że strefa komfortu niekoniecznie tak właśnie wygląda. Na strefę komfortu składają się zarówno dobre, jak i złe momenty, z którymi stykamy się na co dzień i które tworzą naszą rutynę. Rutyna, możliwie jak najbardziej komfortowa, pozwala nam uniknąć negatywnego myślenia i wahania się przy podejmowaniu decyzji.
To jest jedyny komfort jaki mamy: komfort bezwładnego przemieszczania się przez część naszego życia. Strefa komfortu jest jak bańka, która chroni nas, tak, że wszystko wydaje się łatwiejsze. Nawet jeżeli narzekamy i wydaje nam się, że coś jest nie do zniesienia, to pozostajemy w tym co mamy, lękając się tego jak coś nieprzyjemnego łatwo może stać się nawykiem.
Cena jest bardzo wysoka. Nie przekraczanie strefy komfortu jest praktycznie jednoznaczne ze zrzeczeniem się życia i rozwoju. Pozostajemy w niej, wegetując, podczas gdy lata mijają, a nasze życie staje się coraz bardziej ubogie. 
                                                         💚💚💚

       Niezwykła Historia zwykłego człowieka 
                  „Kiedy człowiek z całego ser­ca sta­ra się pomóc dru­giemu 
                            po­maga równocześnie sa­memu sobie”

 
Dlaczego ogłosiłam upadłość ???
   Niezwykłe historie zwykłych ludzi
                 O tym jak upadłam i powstałam , bo  każdy ma prawo zacząć żyć na nowo :
         Dziś wiem że podjęłam dobrą decyzję: 
Kiedyś tam byłam młoda … piękny ślub, z czasem dwoje wspaniałych dzieci, własny kąt.Praca;  taaak to pracy poświęciłam kawał swojego życia. Trzeba było pracować na rodzinę i spokojną starość. W życiu jak to w życiu raz wzloty raz upadki, ale zawsze z podniesioną głową . Życie nie raz dało popalić , urodziłam się po wojnie , wszyscy byliśmy jacyś inni w tym czasie. Na półkach sklepowych  przysłowiowy ocet … Słodycze, owoce … rarytas od większego święta , ech trudno w to dziś uwierzyć , były marzenia ale kto wiedział że za kilkadziesiąt lat świat będzie inny kolorowy.. Żyliśmy jak wszyscy , z miesiąca na miesiąc, opłaty , rachunki ….Byłam młoda ambitna z wielkim sercem dla ludzi…. miałam przyjaciół ….. życie biegło jakoś wolniej. Dzieci poszły w swoją stronę założyły własne rodziny, odwiedzały Nas a my jak dzieci cieszyliśmy się ich szczęściem. Los jednak przewrotny jest….. zabrał męża , pustka, pozostała tylko cisza…., odszedł po 24 latach wspólnego życia…., a z jego odejściem odeszło moje szczęśliwe życie. Brak dodatkowego dochodu w sumie podstawowego  z którego utrzymywałam mieszkanie , byłam , żyłam, żyliśmy….. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym co będzie jak…. Nie było na to czasu….., a jednak czas nie stoi w miejscu.
Nie miałam wyjścia musiałam podnieść się i żyć dalej. Szybko znalazłam dodatkową pracę, … przez kilkanaście lat pracowałam również jako ławnik sądowy, jakoś wiązałam koniec z końcem. Kiedy było mi ciężko , zamykałam się w sobie , nigdy nie prosiłam o pomoc najbliższych oni też mieli swoje rodziny, ledwo wiązali koniec z końcem, nie mogłam przecież pokazać że jestem słaba, w końcu byłam silną kobietą która uczyła ich jak żyć. Dzieci stały się całym moim światem, żyłam tylko dla nich, byłam dumna, przyglądając się jak rosną wnuki.
Los miał dla mnie jeszcze coś w zanadrzu, zabrał mi córkę …. rak piersi …. Nie pamiętam kilku miesięcy dalszego życia… jeśli można nazwać to życiem. Podniosłam się jednak , cierpiałam okropne katusze, serce rozrywała mi tęsknota, zmieniłam się, od tej chwili byłam innym człowiekiem. Wizyty u lekarzy specjalistów, psycholog, psychiatra…. Trzeba było żyć  dalej, miałam przecież syna. Kilka kolejnych lat …… ciężar życiowych doświadczeń doprowadził do pierwszego wylewu. Sparaliżowało mi prawą stronę ciała, miałam problemy z wymową… nie nadawałam się już do niczego, tak myślałam. Renta rehabilitacyjna…., rekonwalescencja, wiele nieprzespanych, przepłakanych nocy , jednak człowiek musi być z żelaza, czas było się podnieść ponownie, trzeba żyć nie wegetować. Z całych sił pragnęłam odzyskać zdrowie, 1700,00 zł świadczeń ZUS– tyle za całe życie pracy. Pomyślałam; dam radę, wezmę kredyt wykupię lepsze leki , zapłacę za rehabilitacje , odzyskam siły to i praca się znajdzie. Ktoś polecił przedstawiciela kredytowego, miał dobrą opinię , kręcił się po osiedlu załatwiał wszystkie formalności, wystarczyło kilka podpisów i mogłam działać. Wykupiłam sanatorium, zrehabilitowałam się troszkę, nabrałam pewności siebie, miałam stały dochód , dach nad głową, 250,00 zł rata kredytu nie sprawiała większych trudności w spłacie. W sanatorium poznałam kogoś;  był opiekuńczy, i samotny jak ja, spróbowaliśmy żyć; we dwoje zawsze łatwiej. On też przeszedł ciężki okres w życiu. Byłam wdową już kilkanaście lat, miałam prawo żyć …. Pierwszy rok razem, wspólne spacery, śniadania… odetchnęłam. Kolejny rok razem , ech życie co ty tam jeszcze masz…. Listonosz przyniósł wezwanie do zapłaty. To chyba pomyłka , nie brałam kredytu w tym banku … , kolejne za kilka dni …… i kolejne….., Nie wiedziałam co jest grane, skąd to zadłużenie, przecież wzięłam tylko 1 kredyt. Wyszłam w teren dowiedzieć się co i jak, ..wróciłam złamana po raz kolejny ……Trafiłam na oszusta kredytowego, nie wiedziałam że  podpisałam kilka kredytów jednocześnie. Oszust działał kilka lat, spłacał nasze kredyty o których istnieniu  nie wiedzieliśmy … od znajomych do znajomych okazało się że zmarł , ruszyła lawina niespłacanych rat kredytowych. Sąd za sądem, nakaz za nakazem, egzekucje, komornik, firmy windykacyjne….. znów życie stało się piekłem. 120 000 zł zadłużenia – dług którego nigdy nie zrobiłam, jednak podpis na wnioskach kredytowych mój, nie było odwrotu. Utrata zdrowia, omdlenia – badania, - zapadł wyrok … nowotwór macicy…. Myślę chyba nie dam już rady,  operacja, radioterapie, chemia, świadczenia emerytalne zajęte egzekucyjnie, brak środków na życie, leki …… Dobrze że był on, patrzył z politowaniem , ale trwał , był , wsparł, podał herbatę …. Upadłam kolejny raz ale wstałam.  Złożyłam wniosek o ogłoszenie upadłości – upadłość ogłoszono, nie znałam tego bałam się, co dalej….. Syndyk zabrał dokumenty, rzucił okiem na mój skromny dobytek, nie miałam nic, stare zużyte meble;  był raz , potem tylko pisma informacyjne że upadłość zakończono. Rok i 2 miesiące syndyk zabierał z emerytury 400,00 zł. pozostałą część długu umorzono , jestem wolna , bez zobowiązań…… żyję , cieszę się z każdego dnia, kto wie co jeszcze przyniesie życie ….. „Zofia”


👉oddłużenie - upadłość konsumencka 🤝wracamy na "START"
💚spłata niewielkiej części długów (minimalny zarobek , nie oddasz nic)
💚zawieszenie egzekucji komorniczych
💚zawieszenie działań windykacyjnych
💚odprężenie psychiczne
💚wykreślenie z rejestru dłużników
💚NOWE ŻYCIE ‼️NOWE MOŻLIWOŚCI ‼️

Upadłość konsumencka

1 komentarz:

  1. Ugoda kredytowa to proces negocjacji pomiędzy kredytobiorcą a bankiem, mający na celu rozwiązanie sporu dotyczącego kredytu denominowanego we frankach szwajcarskich. Ugoda kredyt frankowy oferuje pomoc prawną dla osób, które chcą renegocjować warunki kredytu, przeliczyć go na złote polskie lub uzyskać umorzenie części zadłużenia. Prawnicy specjalizujący się w tej dziedzinie pomagają w przygotowaniu dokumentów, prowadzeniu negocjacji oraz reprezentacji przed sądem, co zwiększa szanse na korzystne zakończenie sporu z bankiem.

    OdpowiedzUsuń

    wniosek o ogłoszenie upadłości konsumenckiej                                               💚💚💚 omówienie 💚💚💚 ...