![]() |
wychodząc ze swojej strefy komfortu 👍💚💛 Wielu ludzi myśli, że strefa komfortu składa się z miłych sytuacji i przyjemności. Prawdą jest jednak, że strefa komfortu niekoniecznie tak właśnie wygląda. Na strefę komfortu składają się zarówno dobre, jak i złe momenty, z którymi stykamy się na co dzień i które tworzą naszą rutynę. Rutyna, możliwie jak najbardziej komfortowa, pozwala nam uniknąć negatywnego myślenia i wahania się przy podejmowaniu decyzji.
To jest jedyny komfort jaki mamy: komfort bezwładnego przemieszczania się przez część naszego życia. Strefa komfortu jest jak bańka, która chroni nas, tak, że wszystko wydaje się łatwiejsze. Nawet jeżeli narzekamy i wydaje nam się, że coś jest nie do zniesienia, to pozostajemy w tym co mamy, lękając się tego jak coś nieprzyjemnego łatwo może stać się nawykiem.
Cena jest bardzo wysoka. Nie przekraczanie strefy komfortu jest praktycznie jednoznaczne ze zrzeczeniem się życia i rozwoju. Pozostajemy w niej, wegetując, podczas gdy lata mijają, a nasze życie staje się coraz bardziej ubogie.
💚💚💚
Niezwykła Historia zwykłego człowieka
|
pomaga
równocześnie samemu sobie”
Dlaczego ogłosiłam upadłość ???
Niezwykłe
historie zwykłych ludzi
O tym jak
upadłam i powstałam , bo każdy ma prawo
zacząć żyć na nowo :
Dziś wiem że
podjęłam dobrą decyzję:
Kiedyś tam byłam młoda … piękny ślub, z czasem dwoje wspaniałych
dzieci, własny kąt.Praca; taaak to pracy
poświęciłam kawał swojego życia. Trzeba było pracować na rodzinę i spokojną
starość. W życiu jak to w życiu raz wzloty raz upadki, ale zawsze z podniesioną
głową . Życie nie raz dało popalić , urodziłam się po wojnie , wszyscy byliśmy
jacyś inni w tym czasie. Na półkach sklepowych
przysłowiowy ocet … Słodycze, owoce … rarytas od większego święta , ech
trudno w to dziś uwierzyć , były marzenia ale kto wiedział że za kilkadziesiąt
lat świat będzie inny kolorowy.. Żyliśmy jak wszyscy , z miesiąca na miesiąc,
opłaty , rachunki ….Byłam młoda ambitna z wielkim sercem dla ludzi…. miałam
przyjaciół ….. życie biegło jakoś wolniej. Dzieci poszły w swoją stronę
założyły własne rodziny, odwiedzały Nas a my jak dzieci cieszyliśmy się ich
szczęściem. Los jednak przewrotny jest….. zabrał męża , pustka, pozostała tylko
cisza…., odszedł po 24 latach wspólnego życia…., a z jego odejściem odeszło
moje szczęśliwe życie. Brak dodatkowego dochodu w sumie podstawowego z którego utrzymywałam mieszkanie , byłam ,
żyłam, żyliśmy….. Nigdy nie zastanawiałam się nad tym co będzie jak…. Nie było
na to czasu….., a jednak czas nie stoi w miejscu.
Nie miałam wyjścia musiałam podnieść się i żyć dalej. Szybko znalazłam
dodatkową pracę, … przez kilkanaście lat pracowałam również jako ławnik sądowy,
jakoś wiązałam koniec z końcem. Kiedy było mi ciężko , zamykałam się w sobie ,
nigdy nie prosiłam o pomoc najbliższych oni też mieli swoje rodziny, ledwo
wiązali koniec z końcem, nie mogłam przecież pokazać że jestem słaba, w końcu
byłam silną kobietą która uczyła ich jak żyć. Dzieci stały się całym moim
światem, żyłam tylko dla nich, byłam dumna, przyglądając się jak rosną wnuki.
Los miał dla mnie jeszcze coś w zanadrzu, zabrał mi córkę …. rak
piersi …. Nie pamiętam kilku miesięcy dalszego życia… jeśli można nazwać to
życiem. Podniosłam się jednak , cierpiałam okropne katusze, serce rozrywała mi
tęsknota, zmieniłam się, od tej chwili byłam innym człowiekiem. Wizyty u
lekarzy specjalistów, psycholog, psychiatra…. Trzeba było żyć dalej, miałam przecież syna. Kilka kolejnych
lat …… ciężar życiowych doświadczeń doprowadził do pierwszego wylewu.
Sparaliżowało mi prawą stronę ciała, miałam problemy z wymową… nie nadawałam
się już do niczego, tak myślałam. Renta rehabilitacyjna…., rekonwalescencja,
wiele nieprzespanych, przepłakanych nocy , jednak człowiek musi być z żelaza,
czas było się podnieść ponownie, trzeba żyć nie wegetować. Z całych sił
pragnęłam odzyskać zdrowie, 1700,00 zł świadczeń ZUS– tyle za całe życie pracy.
Pomyślałam; dam radę, wezmę kredyt wykupię lepsze leki , zapłacę za
rehabilitacje , odzyskam siły to i praca się znajdzie. Ktoś polecił
przedstawiciela kredytowego, miał dobrą opinię , kręcił się po osiedlu
załatwiał wszystkie formalności, wystarczyło kilka podpisów i mogłam działać.
Wykupiłam sanatorium, zrehabilitowałam się troszkę, nabrałam pewności siebie,
miałam stały dochód , dach nad głową, 250,00 zł rata kredytu nie sprawiała
większych trudności w spłacie. W sanatorium poznałam kogoś; był opiekuńczy, i samotny jak ja,
spróbowaliśmy żyć; we dwoje zawsze łatwiej. On też przeszedł ciężki okres w
życiu. Byłam wdową już kilkanaście lat, miałam prawo żyć …. Pierwszy rok razem,
wspólne spacery, śniadania… odetchnęłam. Kolejny rok razem , ech życie co ty
tam jeszcze masz…. Listonosz przyniósł wezwanie do zapłaty. To chyba pomyłka ,
nie brałam kredytu w tym banku … , kolejne za kilka dni …… i kolejne….., Nie
wiedziałam co jest grane, skąd to zadłużenie, przecież wzięłam tylko 1 kredyt.
Wyszłam w teren dowiedzieć się co i jak, ..wróciłam złamana po raz kolejny
……Trafiłam na oszusta kredytowego, nie wiedziałam że podpisałam kilka kredytów jednocześnie.
Oszust działał kilka lat, spłacał nasze kredyty o których istnieniu nie wiedzieliśmy … od znajomych do znajomych
okazało się że zmarł , ruszyła lawina niespłacanych rat kredytowych. Sąd za
sądem, nakaz za nakazem, egzekucje, komornik, firmy windykacyjne….. znów życie
stało się piekłem. 120 000 zł zadłużenia – dług którego nigdy nie
zrobiłam, jednak podpis na wnioskach kredytowych mój, nie było odwrotu. Utrata
zdrowia, omdlenia – badania, - zapadł wyrok … nowotwór macicy…. Myślę chyba nie
dam już rady, operacja, radioterapie,
chemia, świadczenia emerytalne zajęte egzekucyjnie, brak środków na życie, leki
…… Dobrze że był on, patrzył z politowaniem , ale trwał , był , wsparł, podał
herbatę …. Upadłam kolejny raz ale wstałam. Złożyłam wniosek o ogłoszenie upadłości –
upadłość ogłoszono, nie znałam tego bałam się, co dalej….. Syndyk zabrał
dokumenty, rzucił okiem na mój skromny dobytek, nie miałam nic, stare zużyte
meble; był raz , potem tylko pisma
informacyjne że upadłość zakończono. Rok i 2 miesiące syndyk zabierał z
emerytury 400,00 zł. pozostałą część długu umorzono , jestem wolna , bez
zobowiązań…… żyję , cieszę się z każdego dnia, kto wie co jeszcze przyniesie
życie ….. „Zofia”
Ugoda kredytowa to proces negocjacji pomiędzy kredytobiorcą a bankiem, mający na celu rozwiązanie sporu dotyczącego kredytu denominowanego we frankach szwajcarskich. Ugoda kredyt frankowy oferuje pomoc prawną dla osób, które chcą renegocjować warunki kredytu, przeliczyć go na złote polskie lub uzyskać umorzenie części zadłużenia. Prawnicy specjalizujący się w tej dziedzinie pomagają w przygotowaniu dokumentów, prowadzeniu negocjacji oraz reprezentacji przed sądem, co zwiększa szanse na korzystne zakończenie sporu z bankiem.
OdpowiedzUsuń